Bieg Wygasłych Wulkanów

Miałam plan na start w Złotoryi w Biegu Trasą Wygasłych Wulkanów w biegu dla dzieci, a konkretniej dla gimnazjalistów. Jednak jak to ze mną zawsze sobie potrafię coś zrobić. Tym razem jest to kontuzja, którą sobie załatwiłam na poprzedni start w zawodach biegowych. Myślałam, że będzie ok, przejdzie w parę dni, ale okazało się to trochę poważniejsze. Więc miałam przerwę w bieganiu od 18 maja (miałam ostatni trening) do dzisiaj (nie licząc Men Expert). Na ten czas pożegnałam się z bieganiem i rowerem, bo wykonywanie tych czynności sprawiało mi ból, przy jeździe konnej go nie ma. Dzisiaj stwierdziłam, że pójdę pobiegać. Zaczęłam od rozgrzewki, potem zaczęłam truchtać, pierwsza reakcja - radość, mogę wreszcie biegać! Ale cieszyłam się może ze 100 metrów. Ból. Tylko tyle. Oczywiście nie zatrzymałam się tylko biegłam z nadzieją, że przejdzie. No i nie przeszło. Więc z mojego biegania nic nie wyszło, po jakiś 2 km, może nawet nie wróciłam do domu. Chciałam przetruchtać chociaż z 6-7km, zrobić parę interwałów po płaskim. Więc do końca tygodnia mam jeszcze wolne. Później zacznę marszobiegi, pewnie głównie marsze, bo za daleko nie pobiegnę. Jak pod koniec przyszłego tygodnia zacznę biegać to może jednak nie zrezygnuję z Wulkanów. To się jeszcze zobaczy. 

fot. Adrianna Chmiel

Wczoraj miałam trening było względnie. Oczywiście myśleć, nie myślę - bo po co użyć 'szarych komórek", pobudzić istotę szarą. Nawet podczas ostatniej wycieczki szkolnej do tego wniosku doszliśmy wspólnie ze znajomymi, takie problemy mam w XXI wieku.
Jutro biorę udział w zawodach skokowych w Kaczenicach. Ostatnie (Milsko, 30.05) nie poszły mi za bardzo więc teraz musi być lepiej, dużo lepiej :)



Trzymajcie kciuki!